Wróciłem :-) A tak na poważnie - rano byłem zdecydowany jechać. Przed 10 wyprowadziłem rower i tu jak na złość zaczęła siąpić jakaś mżawka, do tego znowu wiatr. Ale nic to - jadę na miejsce ustawki - najwyżej na miejscu z ewentualnymi chętnymi będziemy decydować co dalej - może skrócimy trasę, może zrobimy jakąś mniejszą pętelkę pod Lublinem. Chociaż po cichu miałem taką nadzieję, że pogoda wystraszyła ewentualnych chętnych i nikt się nie zjawi. Na miejsce ustawki dotarłem ok. 9.45, czekała tam jedna pani z rowerem, ale jak się okazało nie do Kozłówki, potem przyjechał jeszcze jeden rowerzysta, ale nie do Kozłówki, tylko do tej pani - chyba jakaś inna prywatna ustawka w tym samym miejscu i czasie. Przez cały czas siąpiła mżawka, więc coraz bardziej liczyłem na to, że pogoda jednak zrobiła swoje. Wprawdzie Mateusz już zdążył wyjechać z Bychawy i miał dołączyć na trasie, ale skontaktowałem się z nim telefonicznie, że chyba jednak odpuszczę dzisiejszą jazdę w taką pogodę - Mateusz postanowił w takim wypadku odwiedzić znajomego do którego miał już całkiem blisko Ok. 9.55 zadzwonił Rado z pytaniem czy moglibyśmy na niego parę minut zaczekać - przedstawiłem mu sytuację, że jestem sam, siąpi mżawka, zastanawiam się czy jest sens jechać w niepewną pogodę itp - wspólnie doszliśmy do wniosku, że chyba odpuścimy. Poczekałem do 10.10, nikt się nie zjawił. Dla świętego spokoju zrobiłem małe kółko po okolicznych ulicach i wróciłem na miejsce ustawki ok. 10.30 - tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś nie zauważył, że została zmieniona godzina wyjazdu. Poczekałem 5 minut, nikt się nie zjawił i wróciłem do domu. Może następnym razem uda się lepiej. Dystans to jakieś 8km, średnia może wyszła z 15km/h a może i nie, a prędkość maksymalna pewnie nie przekroczyła 25km/h - taka rekreacja :-P