Strony (7):    1 ... 3 4 5 6 7   
Kuba   30-05-2009, 14:37
#41
A jak to tam na miejscu wygląda? W sensie gdzie się kierować w Nałęczowie? Bo ja chyba będę jechał pociągiem o 6:37 (trzeba się będzie zwlec z łóżka o 5:00 :/) żeby zdążyć załatwić wszystko.
Pawel93   30-05-2009, 15:12
#42
Wszystko masz na http://www.skandiamaraton.pl/naleczow.asp Biuro Zawodów znajduje się w Parku Zdrojowym w Nałęczowie i tam się zgłaszasz.
Kuba   30-05-2009, 16:07
#43
Ja akurat nie znam Nałęczowa więc ta mapka ze strony bardzo niewiele mi mówi, ale może jakoś trafię. Nie wiecie czy jest jakaś możliwość zostawienia gdzieś rzeczy (ubranie na zmianę, kurtka, plecak itp.)?
KermitOZ   30-05-2009, 16:51
#44
Nie wiem, ale też liczę na taką możliwość Smile Jak się nie da to trzeba znaleźć kogoś znajomego z autem, a jak nie to po prostu kogoś z autem Big Grin

GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
Pawel93   30-05-2009, 19:02
#45
Ja będę z znajomym autem i możliwe,że będziecie mogli pozostawić swoje rzeczy w Jego aucie , ale nie obiecuje na 100%.
Karcer   30-05-2009, 19:13
#46
Kuba napisał(a):Ja akurat nie znam Nałęczowa więc ta mapka ze strony bardzo niewiele mi mówi, ale może jakoś trafię.

Kierujesz się do parku. W parku będą strzałki prowadzące do miasteczka zawodów.

Prawdziwą wolność czujesz kiedy wiatr hula między twoimi jajkami.
anodamian   30-05-2009, 20:40
#47
Jak ktoś dostanie w zestawie startowym koszulkę w rozmiarze M, a chciał by L to chętnie się zamienię :-)
KermitOZ   30-05-2009, 23:40
#48
Niestety też dostałem L, zabrakło im M ;/ Ładne błotko jest, będziemy cisnąć. Uwaga na numer 777 Big Grin

GrzegorzMazur.pl
Go hard or die hard!
marcin0604   31-05-2009, 18:42
#49
Czwarta edycja skandii 2009 przeszła do historii. Będę ją wspominał jako jeden nieznośny ciąg awarii,litry wody w butach i innych zakamarkach,pecyny błota w oczach i garście piachu w zębach. O całym ciele pokrytym błotem jak u hipopotama nie ma co wspominac ponieważ było to ogólnie obowiązującym standartem.
już po niespełna godzinie jazdy odmówił posłuszeństwa mój licznik milknąc całkowicie, o najmniejszym blacie korby mogłem zapomniec-łańcuch sowicie "nasmarowany" mieszaniną wody i błota chętnie się zakleszczał w ramie co przy odrobinie nieuwagi mogło zakończyc się zerwaniem go. Na trasie kilka osób pożegnało się ze swoimi łańcuchami m.in. Grzesiek (ale o tym na pewno sam powie kilka słów). Tak więc forsowanie podjazdów mogłem uskuteczniac jedynie na średnim blacie co było z lekka wykańczające.
Kolejną arcy niefajną sytuacją był strzał linki przedniego hamulca-tuż na zjeździe pełnym błota, który jako żywo przypominał rynnę do śmigania bobslejami. Jedyną metodą na zatrzymanie się w takich okolicznościach było położenie się z rowerem na glebie i oczekiwanie, że nikt z zawodników za mną nie przypierdzieli we mnie. Tak więc się położyłem waląc kaskiem w błotną skarpę. Dalsze pokonywanie trasy maratonu odbywało się już bez hamulców.
Bardzo podobał mi się aplauz mijanej publiczności, Z rzeczy, które podobały mi się zdecydowanie mniej były racje żywnościowe otrzymywane za tzw. talony oraz bufet dla zawodników, którzy ukończyli trasę-nie było go. Porównując ten maraton do ubiegłorocznego lubelskiego etapu Mazovii muszę przyznac, że pan Zamana lepiej się "zakręcił" dookoła tego tematu-były pyszne ciasta w dowolnych ilościach tak jak i isostary, których hostessy nie nadążały otwierac. A tu takie sobie smakowo power bary i karkówa lub kiełbacha-tyle. Trochę skąpo. Koniec narzekań.
A po zakończonej walce z deszczem i błotem mycie rowerów-bardziej cierpliwi mogli sobie poczekac w długiej kolejce do kranów. Mniej cierpliwi (jak ja) mogli wejśc do rzeczki w parku zdrojowym i ręcznie"uprac swój rower z namaczaniem :mrgreen: Bardzo żałuję, że nikt nie zrobił mi zdjęcia na którm brodzę w wodzie po kolana i dokonuję takiej specyficznej "przepierki".
Chciałbym za pośrednictwem tego forum raz jeszcze podziękowac panu Krzysztofowi Rządowi śmigającym na fullu od cannondale'a. Zachował się w sposób bardzo koleżeński (pomimo tego, że w ogóle się nie znamy).
Widząc mnie drałującego na rozklekotanym rowerze w kierunku Lublina zatrzymał się w przydrożnej zatoczce i poczekał na mnie. Kiedy równałem sie z jego samochodem zapraszającym gestem :-D dał mi znac, że mogę jechac z nim (a było to mniej-więcej przy zakręcie na Wojciechów czyli jeszcze ho ho drogi!) Resztę drogi spędziłem w ciepłym wnętrzu auta rozmawiając z Krzyśkiem i jego córeczką Kasią.
Krzysiek-jesteś wielki.
Paweł K.   31-05-2009, 19:48
#50
No to miałeś Marcin przygody, ale tak jak piszesz to pewnie nie Ty jeden :-P Jest takie prawdziwe powiedzenie: co Cie nie zabije to Cie wzmocni!
A tak a propos śmigania: w czwartek jak już mam nadzieję całkiem wydobrzeję to może i ja wyruszę na małą przebieżkę po dwóch tygodniach niejeżdżenia.

Moja ortografia jest pełna natury-same byki!!Big Grin
Pozdrawiam,
Paweł K.
Strony (7):    1 ... 3 4 5 6 7   
  
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB
Silnik forum MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Made with by Curves UI.