Forum Rowerowy Lublin

Pełna wersja: [19.09-29.09] Maraton Rowerowy Dookoła Polski
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Oto fotki z powitania Supermaratończyka :-D
No i go przywitaliśmy :-)
Niesamowity wyczyn to czego dokonał :-)
Hehe i mu miłą niespodziewankę zrobiliśmy :-D
Wielkie Brawa dla Grześka
Niesamowite jest to co zrobił
jeszcze raz GratulacjeSmile
Panie prezes został Pan moim idolem w kategorii parcia do celu :mrgreen: Coś mi się zdaję, że jeszcze o tobie usłyszymy jak będziesz bił rekord świata w dobowej jeździe rowerem :mrgreen:
Ja od poniedziałku do wtorku siedziałem w samochodzie na trasie maratonu i to było nieźle męczące, co dopiero powiedzieć o Grześku? Na pewno to, że dołącza do elity polskiego kolarstwa amatorskiego. Gratuluje i zazdroszczę Smile
chciałbym także podziękować:
Holdenowi- za pomoc przez kilka pierwszych dni oraz nieoceniona pomoc w znajdowaniu noclegów Smile
Sylwii (Percive)- za wielokrotną pomoc w znalezieniu noclegu oraz codzienne wsparcie Smile
pogodzie- za to że padało tylko w ostatni dzień maratonu Big Grin

Niedługo wrzucę fotki z trasy.
Skleciłem jakąś relację naprędce, jeśli jesteście czegoś ciekawi, a nie ująłem tego w opisie to pytajcie tutaj. W relacji też podziękowania, ale jeszcze raz tutaj wszystkim dziękuję za to, że śledziliście moje poczynania na maratonie, dodawaliście otuchy i trzymaliście kciuki. Dzięki za odwiedziny we Włodawie, dzięki za powitanie w Lublinie Smile Warto żyć dla takich chwil i warto było się dla nich tyle męczyć na maratonie Smile

pOZBig Grinrower
Grzesiek

felek

Super relacja, jeszcze raz gratuluję.

To ja mam jeszcze pytania:
1. Jak to jest budzić się po kilku godzinach snu z myślą, że do przejechania kolejnych kilkaset km?
2. Jak udało Ci się przetrwać górskie etapy?
3. Który moment był najtrudniejszy? Czy miewałeś chwile zwątpienia, że nie ukończysz maratonu?
4. No i na koniec to ile km żeś natrzaskał łącznie we wrześniu i w tym sezonie? Smile
felek napisał(a):1. Jak to jest budzić się po kilku godzinach snu z myślą, że do przejechania kolejnych kilkaset km?
Hmm, normalnie, nic szczególnego Big Grin Jak się lubi jazdę na rowerze to jest to normalka. Nawet łatwiej przychodzi to na takim maratonie, bo wiesz, że masz jakiś cel, jakiś limit czasowy itd. Często trudniej się zmobilizować, żeby wyjść na zwykły trening.

felek napisał(a):2. Jak udało Ci się przetrwać górskie etapy?
Trzeba się było nażreć masę koksu, ale dzięki temu jakoś poszło Wink A tak na serio to w górach było najfajniej. Pod górę miałem fajny trening i to było prawdziwe kolarstwo i prawdziwa walka z samym sobą i z górą. Najgorzej było na zjazdach, zwłaszcza w nocy. Było bardzo zimno, czekałem aż skończy się zjazd i znowu będę mógł się rozgrzać pod górę. Góry naprawdę były fajne, nadrobiłem tam najwięcej. Po kilometrażu widać, że tylko niewiele mniej tam robiłem niż na płaskich etapach. A wolne prędkości na podjazdach rekompensowały szybkie zjazdy. I tutaj uwaga: na zjazdach traci się najwięcej i najwięcej można zyskać. Dlatego od pierwszego do ostatniego dnia gór starałem się zjeżdżać jak najszybciej. Na podjeździe jeden wjeżdża 12km/h, inny 14km/h. Różnica 2km/h. Na zjeździe jeden pędzi 50km/h i wydaje mu się, że jest niezły, inny leci 65km/h. Różnica 15km/h.

felek napisał(a):3. Który moment był najtrudniejszy? Czy miewałeś chwile zwątpienia, że nie ukończysz maratonu?
Trudno było pod koniec pierwszego dnia w górach. Trudno było pod koniec ostatniego dnia w górach, właściwie już za nimi, gdy chciałem trzasnąć jak najwięcej po płaskim. Ale najtrudniej było chyba przedostatniego dnia, kiedy kolano dało się we znaki. Jechaliśmy we trzech i naprawdę żal było odpuścić i iść spać, ale kolano musiało odpocząć i organizm też, bo zaczynałem już mieć przywidzenia i widziałem dziury w drodze, których nie było itd. Big Grin Jednak decyzja okazała się słuszna bo na drugi dzień po kilkudziesięciu km jazdy kolano już normalnie pracowało i można było jechać dalej. No i może to dziwne, a może i nie, ale nie miałem ani jednego momentu zwątpienia w to, że ukończę maraton. Na płaskim nie było na to czasu, w górach szło dobrze, jak wyjechałem z gór miałem wystarczający zapas, żeby jechać swoje i nie przejmować się tym, że nie dam rady.

felek napisał(a):4. No i na koniec to ile km żeś natrzaskał łącznie we wrześniu i w tym sezonie? Smile
Wrzesień: 4335, Sezon: 16078.

pOZBig Grinrower
Grzesiek
Co dalej? Jakie następne wyzwanie?

Czym zajmowałeś umysł przez te kilkanaście godzin kręcenia?

A teraz czekamy na relacje Michała ;-)
Ciekawe czy będzie tak długie i ciekawe jak Twoje?

pozdrawiam
Sylwek
Na zdjęciach nie widać żebyś się przyspawał do siodełka w międzyczasie, ale intryguje mnie jak tyłek zniósł takie obciążenie? Nie mówił "dość, litości, byle nie siadaj"? :-)
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12