Bym zapomniał - na powrocie na DDR przy Piłsudskiego (MPWiK) taka sytuacja:
jedziemy sobie ścieżką, a tu gość przy kurtynie wodnej pyta się nas o klucz-imbus, bo ma skrzywioną kierownicę... ja zaczynam szukać klucza, w tym czasie Marza zwróciła uwagę, że po drugiej stronie ścieżki dziewczyna blada jak trup ledwo trzyma swój rower i ledwo trzyma się na nogach. Okazało się, że dziewczyna wjechała w gościa "od klucza", zaliczyła glebę, ogólnie poobcierana, a ten typ zamiast prosić o pomoc dla dziewczyny, to on prosi o klucz imbusowy!!!!! Masakra!!!! Na szczęście Marza zachowała zimną głowę
Brawo! Następnie przyjechali rodzice poszkodowanej, a pani lekarz, która przypadkiem! jechała koło nas rowerem zadzwoniła po karetkę. My oczywiście zaczęliśmy edukację i poszkodawanej/sprawczyni i jej rodziców, że lepiej na przyszłość jeździć w kasku. Mało tego, jak tak czekaliśy na rodziców dziewczyny, to jeszcze jedna lekarka zatrzymała się i pytała czy wszystko OK!
Wysyp lekarzy na DDR!