Poznań niestety nie został zdobyty. W Natalinie zaliczyłem epicką glebę najeżdżając na krawężnik pod zbyt małym kątem, w konsekwencji zgięty hak przerzutki i koniec jazdy (tak, wiem, mogłem sobie zrobić singla). Na szczęście na pomoc nie musiałem długo czekać, gdyż za jakieś 10 min. zatrzymało się auto - ku mojej pociesze kierująca autem pani miała na bagażniku dachowym szosówkę
Już wtedy wiedziałem, że będzie dobrze
W sumie nie miała zapasowego haka do przerzutki, ale zaoferowała, że mnie podrzuci do Lublina, do którego i tak jechała. Podwiozła mnie pod sam dom! Dzięki Kasia!
Tak czy siak, mam "karną" trasę do zaliczenia, jak nie w tym roku, to w następnym. A i może zmodyfikuję trasę tak, by za namową MarkaK zaliczyć również Pragę