W Gołębiu to byliśmy prawie 4 godziny, bo trochę kręciliśmy się po okolicach kościoła i Domku z Loretto. Ponadto pół godziny czekaliśmy na Kustosza, który miał dzień wcześniej gruby melanż, a poza tym musiał dojechać z Dęblina ;-)
W związku z tym trzeba było lekko zrewidować plany rowerowe i odpuścić Skarpę Dobrską, na której zresztą byliśmy niedawno.
Pogoda była super, padało w czasie jazdy pociągiem i trochę podczas pobytu w Muzeum. Poza tym idealna temperatura do jazdy, podłoże w wąwozach już ciut mniej, ale raz na jakiś czas trzeba poćwiczyć technikę jazdy na błocie z prawie łysymi oponami :-P. Janek świetnie zna te tereny, jak chcecie jechać w tamte okolice to śmiało go nagabujcie ;-)
Gocha, żałuj że nie byłaś. Tereny i błotko było cudowne, spodobałoby Ci się. I na przyszłość planuj mycie roweru w terminach, kiedy nie planujesz jazdy ;-)
Jurek, nie wiem, czy wszystkie wąwozy ogarniesz jednego dnia. Trzymam kciuki, ale chyba ciężko będzie ;-). Twoich nowych Towarzyszy podróży traktujesz jak widzę znacznie łagodniej, niż 6 lat temu członków Forum RL i jeszcze ich chyba tak nie wytrenowałeś, jak nas kiedyś :-P
Parę fotek ode mnie:
KLIK
Dzięki Panowie za przybycie i do następnego :-)