Dzisiaj około godziny 14:30 jechałem sobie ścieżką wzdłuż zalewu i mym oczom ukazał się niesamowity widok. Kawałek za parkingami przy marinie, jakiś człowiek traktorem odśnieżał ścieżkę rowerową. I to tak solidnie, w niektórych miejscach śnieg był zdarty do kostki.
Pan kierowca był tak miły, że gdy nadjechałem zjechał sobie na bok, abym mógł go wyprzedzić.
Później naszło mnie pytanie, czy to jakaś zorganizowana akcja, czy jakiś "odśnieżacz samozwaniec"?
Prawdziwą wolność czujesz kiedy wiatr hula między twoimi jajkami.