KermitOZ napisał(a):Koksy jadą to niech jadą Prawdziwe kolarstwo to kolarstwo amatorskie - maratony itp.
Jakby tak przebadali czołówkę maratończyków i mastersów, to co poniektórzy pozbyli by się złudzeń. Tam jest prawdziwa wolna amerykanka i co poniektórzy są lepiej wyposażeni nić jakiś przeciętny zawodowiec z podrzędnej ekipy.
Natomiast nie do końca zgadzam się z maYkelem, sądzę że znacznie przejaskrawiasz problem. Są kolarze jeżdżący "na czysto" i odnoszący jakieś tam sukcesy. Nawet Wily Voet w swojej beletrystyce dopingowej, o takich zawodnikach wspomina.
Druga połowa lat 90-tych i początek obecnego stulecia, to według mnie był punkt kulminacyjny koksownictwa w kolarstwie. Dziś brak "nadludzi w peletonie", w górach nie wygrywają 80 kilogramowe klocki, a nawet najlepsi kolarze miewają kryzysy. Oczywiście nie ma złudzeń że, takie Giro to się jedzie tylko na carbo i izotoniku.
W każdej grupie znajdą się chętni aby sobie "dopomóc czymś ekstra" i będą niezależnie od tego jak konserwatywne, bądź liberalne będą reguły.
Na koniec bardzo ciekawy artykuł na temat EPO:
http://www.cyclingnews.com/news/dutch-d ... auses-stir