Cieszę się, że w końcu doszło do tego wyjazdu, bo miałem wreszcie okazję być w Kozłówce. Pałac jak pałac - dzisiaj wszystko pozamykane, ale zapach lasu i jazda przed siebie z wybieraniem na gorąco drogi to coś, co lubię.
Grzesiek niedługo wrzuci fotki do galerii.
Dzięki wszystkim :-) , a szczególnie Bartkowi za determinację w podjęciu decyzji w gonieniu nas przez pół drogi po łataniu dętki
hock: