No to teraz czas na mnie
A jako "świerzak" troszkę się rozpiszę
Po pierwsze przeżyłam
Po drugie dojechałam
Po trzecie wróciłam cało i zdrowo
Z której strony by nie patrzeć: jak dla mnie, to potrójny sukces. Tak właśnie powinno się spędzać sobotę.
A jak wrażenia? Niesamowite, bo jakże mogło by być inaczej, choć muszę przyznać, że jeżeli to był wyjazd rekreacyjny, to nawet nie che myśleć jak wyglądają treningi, ale nic to, jeszcze parę ustawek i będę prowadzić w peletonie <hahaha>
Trasa super, choć chaszcze i kilka podjazdów (dokładnie 3) tym razem ze mną wygrało, ale na pewno im nie popuszczę i mam nadzieję, że kiedyś dane będzie mi się z nimi jeszcze zmierzyć. Szkoda tylko, że tak bardzo spieszyło się nam do domu, bo nawet nie było za bardzo czasu spokojnie posiedzieć i pogadać (i odpocząć oczywiście
).
I nawet chrzest bojowy, w postaci wbitego w oponę patyczka, nie był taki straszny
. Jeszcze raz chłopaki wielkie dzięki za pomoc! Oczywiście obiecane ciasto jest jak najbardziej aktualne, dajcie znać tylko kiedy
Jak tu tylko się doliczyć ile porcji będzie potrzebne, tylu was było... poszukiwacze dziur, dostawcy łatek, sklejacze, monterzy koła, kontrolerzy jakości, kontrolerzy kontrolerów, fotografowie, etc
Jeszcze raz wielkie dzięki
Ela
Ps.
Mam jeszcze dwa pytanka techniczne (może banalne, ale weźcie pod uwagę to, ze jestem blondynką
)
1. W jaki sposób powinnam doprowadzić swój rowerek do ładu po takim wypadzie, oprócz standardowego wytarcia go z kurzu
2. Czy prowadzicie jakąś naukę jazdy dla "świerzaków?" Wydaje mi się, że przydałoby mi się parę lekcji jazdy w terenie, wykładu na temat budowy roweru i tego co trzeba ze sobą wozić, oraz instrukcji obsługi przerzutek