Dobra. Ja, Maxi i Kamil dojechaliśmy do Łęcznej. Niestety, gdy Kamil do nas dojechał przebił dętkę. Wyruszyliśmy o 13.00 z Michałem trasą zrobioną przez TKT jednak ominęliśmy las gdzieś za Janówkiem. Wtedy, zaczęliśmy się gubić <facepalm>. Z Janówka dojechaliśmy do Janowic z Janowic do Józefów potem Trzeszkowice i Krzesimów.. Normalnie obłęd
.
Gdy już Kamila spotkaliśmy w Łęcznej zaczęliśmy szukać grupy rowerowej :mrgreen: . Jednak jak szybko ich szukaliśmy tak szybko uchodziło Kamilowi powietrze. Wtedy okazało się że nikt nie ma z nas dętki czy łatki...
Łatkę dostaliśmy na stacji benzynowej. Jednak był potrzebny klej... <facepalmx2>.
Kamil latając po sklepach szukając kleju zobaczył wracającą grupę rowerową. Spytał się o klej i łatki, bo ta którą dostaliśmy była mega wielka
. Przy dobrym Humorze okazało się że nasz Kamil nie umi łatać dętki :-). I klej dziwnie pachniał...
Trasa powrotna miała być taka sama jak do Łęcznej. Jednak gdzieś nas wyrzuciło na Świdnik.. i z Świdnika prosto do Lublina. [ Tutaj co się działo w Lublinie ominę :-> ]
Średnia no to tak z 27-30km/h...
Jak coś tam przeoczyłem, poprawić proszę
Edit: Kurczę, zapomniałem że jak szukaliśmy stacji to bardzo sympatyczni ludzie zaprosili nas na grilla.. Ale z pustymi rękami to tak nie za bardzo ;D