Contador musiał dać wygrać Scheckowi, żeby się ludzie uciszyli i powiedzieli, że jest cacy. A tak naprawdę to teraz mógł zrobić sobie jaja i dać mu wygrać nawet kilkanaście sekund bo i tak wiadomo, że odrobi na czasówce.
Prawdopodobne, że wyścig rozstrzygnął się jak Contador odjechał przy defekcie Schlecka. Odrobił dużo czasu, bo tak to pewnie do dziś przyjeżdżaliby razem i Schleck miałby tyle przewagi ile przed etapem z defektem (chyba 23 sek.). Pewnie też nie miałby szans na zwycięstwo, bo i to przy czasówce byłoby mało, no ale przynajmniej jakieś emocje by były. A tak jest pozamiatane.
I żeby nie było, że bronię Schlecka: uważam, że sam sobie jest winien, bo dziś powinien dać ognia, ale nie dał, więc przegra. Jest po prostu słabszym kolarzem.
[EDIT]: maYkel, nie było opcji, żeby Contador zaatakował, taki atak to zawsze ryzyko, że nagle się gorzej poczuje, przeliczy się z siłami czy cokolwiek. Najbezpieczniej było jechać razem ze Schleckiem i tak zrobił.