o 22 dotarłem do domu, więc Pawłowi K z pewnością się niestety udało zdążyć do domu bo urwał się w motyczu :mrgreen: no nic, następnym razem postaramy się bardziej, by mu się nie udało
Miłym zaskoczeniem, że znów ktoś się pojawił na ustawce, było nas na początku 8 osób, ale Patrycja jak zobaczyła, że z pejczem nie żartowałem, to pojechała sama gdzieś
Co do pejcza to niestety, ale zmuszony byłem nim smagać poniektórych :roll: Ifson, mam nadzieję, że siniaki zejdą do studniówki..
Tak jak zamierzaliśmy, spotkaliśmy się z Rafikiem, który nie urósł, ale posiwiał. Wszystkim jednak rekomenduje ustawki z Rafikiem, bo to całą drogę kabaret za darmo :mrgreen:
Udało się pojechać zgodnie z planem i od kilku tygodni planowaną trasą. Tym razem zrezygnowaliśmy ze spontanicznego tworzenia trasy w trakcie. W Wojciechowie zauważyliśmy, że się zaczyna ściemniać, więc podkręciliśmy tempo chcąc zrobić trasę za dnia, bo nie wszyscy wzięli światełka. Niestety, zmrok nas złapał w Wąwolnicy. W tejże Wąwolnicy zrobiliśmy Rafikowi urodziny. Jako że tylko ja znałem tekst, odśpiewałem mu "sto lat". Chłopcy klaskali, a Wanda się całowała. Tzn ucałowała. Będzie widać na zdjęciach. Rafikowi było mało, ale nie udało się mnie przekonać Żeby nie było zbyt łatwo postanowiliśmy wracać lasami, polami i wąwozami. Aby Paweł K. nie zdążył do domu na 22. Podczas takiej leśnej przejażdżki Wandzie się coś wymsknęło, ale nie chcę zdradzać co. Ona pierwsza powinna chyba to oznajmić :mrgreen: :roll:
Niestety Ifson musiał się wcześniej odłączyć, bo go skurcze zaczęły łapać w Wojciechowie..
Pewnie zaraz ktoś się przyczepi, że nie jeżdżę w hełmie. Oczywiście że jeżdżę, tylko do zdjęć zdejmuję.
Co do Perseid to jakaś ściema, one wcale nie spadają. Patrzyliśmy i nic.
Aha, nie wierzcie w to co Paweł K. będzie pisać. To będą konfabulacje.
u mnie 72.30km
Jeszcze raz dzięki wszystkim za przybycie i do następnego!
:roll: