Nikogo przecież nie winię :-P
To było tak. Ok 14 zaczęłam się zbierać. 14.20 wzięłam rower, zeszłam na dół- pada. Odczekałam z 5 minut, przestało, wyszłam przejechałam ten 1 km, zagrzmiało, wróciłam do domu. W domu przebrałam się w nie-rowerowe ciuchy, odpalam kompa, szybko widzę, że przenosicie pół godz., szybka decyzja- znowu wskakuję w ciuchy rowerowe i jadę. Nie miałam czasu doczytać wszystkiego :-P
Jurek S napisał(a):Ale co sobie w deszczu pojeździłaś to Twoje
Przynajmniej sprawdziłam, że z cukru nie jestem ;-)
A jeździć trzeba, bo w Beskidzie lekko nie będzie ;-)
Edit.
Swoją drogą- do trzech razy sztuka? :-D Na jednej się zgubiłam, o drugiej nie doczytałam :-P
Edit 2.
FOCISZE
Edit 3.
To co teraz pada to na przelotne nie wygląda... :-?