Chłopaki... aż się boję zapytać czy zauważył ktoś w ogóle, że w pewnym momencie mnie zgubiliście? :-P
Jak skręciliśmy w Bychawce III na Wierciszów zadzwonił mi telefon (zwykle na rowerze nie odbieram ale ten był ważny) chwilę później straciłem Was z oczu :-( Najpierw na błotku jechałem śladem Waszych opon ale na skraju lasu nawierzchnia była zamarznięta i spanikowałem nie widząc waszych śladów. Dopiero teraz widzę że trzeba było dalej jechać prosto. Ja zawróciłem i skręciłem w pierwszą w lewo, potem znów wróciłem i skręciłem w drugą ale tropu nie znalazłem a wiedziałem, że mam już sporą stratę więc wymyśliłem że pojadę do Bychawy i wrócę. W Bychawie jednak znów zmieniłem plan z uwagi na pogodę i pocisnąłem na Piaski i dalej Mełgiew, lotnisko i do domu. Wyszło mi 97km z tym, że prawie wszystko po szosie.
Dziękuję za towarzystwo (przynajmniej do feralnego telefonu) :-D i wrzucam dwie moje
foteczki