Jak mawiał dobry wojak Szwejk:"I znowóż jestem" :mrgreen: .
Dotoczyliśmy się z małym Januszkiem do Lublina :-> .Jestem w domu :-D :-( .Skończyła się 12 dniowa odyseja rowerowa,1007 km w towarzystwie fantastycznych ludzi,1007 km przeżyć duchowych i artystycznych w pięknych okolicznościach przyrody,1007 km upału albo deszczu,mordercze podjazdy i wspaniałe zjazdy.Krew ,pot i łzy.Krew z rozbitego kolana,łzy przy rozstaniu z doborową trójką wciąż walczącą w Bieszczadach :-> .A jednak już myślę,aby powtórzyć to za rok ;-) .Cóż jeszcze można dodać,zacytuję Anię-Roszpunkę:"TO BYŁ CUDOWNY CZAS".
Pozdrawiam,
Jurek