Dzięki wszystkim za super wyjazd. Marszruta była dziś dosyć napięta, więc w zasadzie od początku było wiadomo, że zalegania na trawie raczej nie będzie :-) Do Zawichostu to w zasadzie było lajtowo, potem zaczęło się poszukiwanie wjazdu na ścieżkę do Gór Pieprzowych - no i te podpowiedzi miejscowych - "tam musicie skręcić w lewo, potem w prawo", a zaraz potem następna spotkana osoba "tędy nie przejedziecie, musicie cofnąć się do głównej drogi, potem skręcić w lewo na Sandomierz, potem jeszcze raz w lewo i w prawo" i tak ze trzy razy. Straciliśmy na tym trochę czasu, ale znaleźliśmy, jednak czas się kurczył, więc wizytę w Sandomierzu musieliśmy ograniczyć do minimum - kilka fotek i dalej w trasę. W Sandomierzu pięć osób zdecydowało się na powrót na kołach, a reszta ruszyła na pociąg do Stalowej Woli. Jak wiadomo PKP zawsze odjeżdża punktualnie, więc tempo mieliśmy dosyć żwawe - ale udało się, zdążyliśmy, nawet był czas na kanapkę, michę makaronu itp.
Zdjęcia pojawią się niedługo, bo coś Picasa stawia opory :-)