A ja powiem, że mnie oszukali :-P . Dzisiejszy wyjazd podzielę na dwa etapy: do Polanówki gdzie oddzieliła się czwórka i od Polanówki zaplanowaną trasą. Do, to jeszcze była fajna rekreacja, podziwianie zachodu słońca (będzie na zdjęciach), pogaduchy. I nie wiem czy to nie była jakaś dywersja ;-) kiedy Damian, katka, Norbi i Krzycho się odłączyli zostawiając mi "konia trojańskiego" :roll: No cóż, próbowaliśmy nadążać za Marzenką
hock: A kiedy już dojechaliśmy nad zalew marza z promiennym uśmiechem rzekła: Tego mi trzeba było :-D
Ale łez nie ma co ronić, twardym trzeba być, nie mientkim, :-> dzięki więc za sympatyczny wieczór i do następnego.
Pozdrowienia dla Marty, którą spotkaliśmy jak wracała z pracy.