cóż, wystarczyło schylić się i by nie zahaczyła
Ponadto, popytaj ludzi na tym forum, szczególnie tych, co jeżdżą z niemałymi prędkościami po lasach (także po ciemku), czy wielu osobom takie coś się przytrafiło. Osobiście mi, choć od kilku miesięcy pocinam wszędzie w kasku (również po lasach) jeszcze się nie zdarzyło daszkiem zahaczyć, a sam kask parokrotnie zabezpieczył moją fryzurę przed niechcianym "uczesaniem" nisko zwisającą gałęzią.