Można jeszcze 130 po chodniku, na skróty przez parki itp (w końcu to rajdowiec), przez zakazy, szybkie zakrety w rajdowym stylu.
Porównanie nie jest miarodajne bo nikt tam nie jeździł 100 km/h i nie przejeżdżał na czerwonym czy pod prąd.
Inna sprawa że rajdowiec w mieście się nie popisze (bo mu przepisy zabraniają), a taki kolarz zawodowy (czy kurier) to będzie kręcił ile fabryka dała, co ma się nijak do przeciętnych użytkowników. Przeciętny kierowca będzie jechał podobnie ograniczony przepisami (lub nawet je łamiąc zyskując na czasie), a przeciętny rowerzysta nie da rady rozwinąć połowy prędkości i przyspieszeń zawodowca, a i tak będzie spocony czy mokry od deszczu (we Wrocławiu zdaje się deszcz padał) w przeciwieństwie do kierowcy samochodu, więc na spotkanie czy do pracy to średni patent (dla większości ludzi).
Wszystko pięknie wygląda w takich próbach, ale życie i tak to weryfikuje i większość ludzi jeździ samochodami bo tak jest po prostu lepiej (szybciej i wygodniej). Jedyny sposób żeby samochody wykurzyć z miasta to wprowadzić zakazy wjazdu dla nich, więcej płatnych stref parkowania w centrum i poprawić komunikację miejską (z parkingami na obrzeżach miast dla przyjezdnych pracujących/uczących się). Takie próby jak opisana w artykule absolutnie nic nie zmienią.
Ostatecznie należało by wysnuć wniosek... Do walki z korkami nie nadaje się komunikacja miejska bo jeździ zbyt wolno w porównaniu z innymi środkami transportu.
Na koniec... pewnie nikt nie sprawdził jak wyglądała
trasa .
Ciekawe dlaczego rajdowiec jechał 500m w korku tą skoro mógł pojechać Ołłaszyńską i osiedlówkami (start był gdzieś przy tych blokach z pomarańczowymi dachami).