(...)
Pieszo lub rowerem, do pracy i z pracy. Przez dwa tygodnie. Takie wyzwanie podjęło 16 lubelskich urzędników (...)
I cytaty z forum:
qavtan napisał(a):W sumie też od września pracuję w budżetówce i dojeżdżam rowerem do pracy
Eldred napisał(a):Ja jestem "urzędnikiem państwowym" (informatyk w m.o.p.r.) i codziennie od ponad roku dojeżdżam do pracy rowerem (swoim prywatnym oczywiście), także w zimie
Takich ludzi jak Wy spotykam często na drodze rowerowej i ulicach.
Znam te twarze z widzenia.
Te same osoby na rowerach... kobieta do MPWiKu... kolejna kobieta z centrum gdzieś do szkoły na Felinie (jest nauczycielką)... rano mężczyzna na rowerze w górę Piłsudskiego... inny ścieżką rowerową w stronę Zamojskiej (na tym odcinku go mijam)... i jeszcze jedna kobieta na tym odcinku... po południu w dół Piłsudskiego rowerzysta w garniturze!...
Ja te twarze widzę od roku, 2, 3 lat i dłużej...
Wrócę do wypowiedzi Szymona:
qavtan napisał(a):W sumie też od września pracuję w budżetówce i dojeżdżam rowerem do pracy
To właśnie Wy i Wam podobni dajecie dobry przykład i zasługujecie aby promować i nagłaśniać Waszą postawę.
A nie cztery, czteroosobowe grupy z lubelskich urzędów, którzy to robią jakby nie było... tylko przez dwa tygodnie... i dla nagrody.
Czy to jest wychowawcze i godne naśladowania?
Czy to nie Wasz przykład powinien być godny naśladowania?
michalbrodowski napisał(a):Jak czasem czytam Jurek Twoje pomysły to nie wiem czy śmiać się czy płakać
A niby dlaczego?
Sam jestem ciekaw może nie całej 16-stki.
Ale chociażby zwycięskiej drużyny.
Czym dotrze do pracy po powrocie z weekendowej nagrody?
Nie neguję pomysłu.
Wolałbym jednak nagrodzić tych urzędników (i nie tylko), którzy to robią cały czas nie dla obiecanej nagrody.