tyle było mowy o siodełkach, więc wiele sobie obiecywałem po fotografiach, a tu na trzech rzeka, jakieś maki.. :evil:

Właśnie

tyle było mowy o siodełkach

Trzeba było młodzieży przyjechać. Dzisiaj kontemplowaliśmy naturę :-P
Siodełko nie ucieknie ;-)

Jak miałem przyjechać jak nawet w Lublinie nie jestem

Dzięki wszystkim za udaną wyprawę,dla Artura wyrazy uznania za wynalezienie tej karkołomnej przeprawy ,którą tylko chyba Jurek potrafiłby powtórzyć.Siodełko naprawdę piękne :mrgreen: .Sprint od Bychawy sprawił ,że musiałem oszczędzać siły na jutro,a Marcin został mi do pomocy,za co bardzo dziękuję.Latka lecą ,jestem już potrójnym dziadkiem :lol: .

W końcu i ja dotarłem do komputera.
Dziękuję za dobre słowa zarówno te wypowiadane podczas jazdy jak i napisane na forum. Cieszę się bardzo, że się podobało. Mam lekki niedosyt, że nie było czasu na zdjęcia. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Trzeba będzie jeszcze to kiedyś powtórzyć.
Przejechana TRASA
I FOTY

PS.
Pozdrowienia dla pary rowerzystów spotkanych w Bychawie.

PS. Lody faktycznie dobre i tanie ;-)

Wprawdzie nasz wyjazd nie miał nic wspólnego z Waszym, ale--- od razu usprawiedliwię się , zwyczajnie zaspałem. Za to od 13.00 przeczesaliśmy dawną trasę maratonu, i cała część lasu położoną naprzeciw końcowego Dąbrowa. W składzie rodzinno-koleżeńskim nabiliśmy 50 km. w scenerii lajtowo- hardcorowej. Były koleiny, doły, mega kałuże które jeszcze nie zdążyły wyschnąć. No i globalna plaga komarów żądnych krwi niewinnych rowerzystów. Były lody przy kościele w Zemborzycach. Trochę boli mnie siodełko ale czymże jest jakiś ból siodełka w porównaniu z przepiękną leśną drogą w perspektywie. W sumie ponad 5 godz solidnej jazdy.
Niestety nie było z nami ani jednej przedstawicielki płci pięknej :-( , no cóż może jeszcze uda się nam pojechać z Wami i Panią Moniką.
Pozdrawiamy :-)

Marku, jak siodełko boli to jeszcze nie jest tak źle. Gorzej jak bolą cztery litery :-P .
A o prawdziwym hardcorze i pladze komarów to moglibyśmy porozmawiać. :lol:

Marku, jak siodełko boli to jeszcze nie jest tak źle. Gorzej jak bolą cztery litery :-P .
A o prawdziwym hardcorze i pladze komarów to moglibyśmy porozmawiać. :lol:

Jurku ja wiem, ale przecież jest kobieta na forum. Komary---- to powinna być jakaś ustawa żeby nas nie żarły. :-) A hardcore--- to chyba już przeszłość. Po poważnym upadku 2 lata temu nad Zalewem gdzie moja Univega straciła swój przedni amortyzator a ja chyba urodziłem się po raz drugi , mimo twardej duszy teraz bardziej uważnie wybieram drogę. :-)

Ja dopiero dossałem się do kompa i chciałem podziękować organizatorowi za ustawkę oraz uczestnikom za super towarzystwo i atmosferę. Było rewelacyjnie. Wszystko co na dobrej trasie MTB powinno być: słońce, deszcz, piach, pola, błoto i lasy. :mrgreen: Jeszcze raz dzięki.

Hej,

Dzięki wszystkim za wspólną jazdę! Jak będzie jeszcze okazja potaplać się w błotku to ja chętnie.

D.

Niestety nie było z nami ani jednej przedstawicielki płci pięknej :-( , no cóż może jeszcze uda się nam pojechać z Wami i Panią Moniką.

Zapraszam w poniedziałek 17:30 Łukoil - będzie okazja poznać się twarzą w twarz, nie tylko z siodełka strony ;-) i z tego co widzę, będzie więcej przedstawicielek płci pięknej :-)