Jak widzę jestem pierwszym, który po trzeciej edycji dydłania dorwał się do tematu na tym forum. Oki.
Cóż można napisac. Było mokro i zimno dnia pierwszego a sucho i względnie ciepło dnia następnego. Była odrobina patologii z domieszką gangsterskich porachunków :mrgreen: w lesie o północy.
Było powalanie na glebę, było wyrywanie kołpaków z kół, pojawiły się tajemnicze kręgi na ściernisku a Krzycho powitał wespól z "dziadostwem, które się naszło" swoją trzydziestkę.
Dnia następnego doniesiono Nam, że "most wysadziły ruskie za Hitlera a ciał dotychczas nie odnaleziono".
Ponadto duch Stanisława Barei uparcie krążył między Nami każąc się brechtac po raz setny i pierwszy.
Jesteście zajebiaszczą ekipą i wielkie dzięki za te dwa dni jazdy. Kto nie był niech płacze bo coś stracił.
Fotki:
http://picasaweb.google.pl/marcin0604/2 ... yPp5_JqAE#