Było bardzo miło. Tym, którzy się wahają a nigdy nie jeździli polecam (ja tam byłem praktycznie rzecz biorąc poraz pierwszy).
Łyżwy w wypożyczalni są całkiem fajne (przynajmniej te moje takie były) .Czuję, że może się to stac moją dyscypliną :-D Dzięki dobrym radom Magdy i wujka Koli "nie odchylaj się do tyłu!", "odpychaj się krawędziami nie czubkami!" udało mi sie nawet kilka razy rozpędzic :-P Najlepsze jaja są wtedy, gdy już rozpędzony mijam kogoś o podobnych umiejętnościach do mnie :mrgreen: Atmosfera lunaparkowo- wesołomiasteczkowo-festynowa- zdecydowanie zalecana.
Obserwując gigantów
hock: zastanowiła mnie jedna rzecz, mianowicie: do jakich prędkości można się rozpędzic na łyżwach. Patrząc na Pawła składającego się w zakręty mniej niż 25km/h mu nie dam a raczej więcej. Odzielną historia jest wujek Bartek i próby zderzeniowe z bandą cyt. "ŁŁUUP!"
Jak dla mnie było kapitalnie, ludzi mogło by byc o połowę mniej i było by spoko po całości.
Ps. Łokcie trochę bolą :lol: