Jakieś ostatnie 230 km jechałem sam, czasami mijałem się z pozostałymi uczestnikami. Dobrze, że wpadłem na Litewski aby sprawdzić, jaki mi czas wyszedł, bo jakoś nikt nie raczył mnie poinformować, że coś się będzie działo
. Ale na nic to wszystko, przyjechałem pierwszy
Chyba nigdy nie spotkałem się wcześniej z takim wymiarem zmęczenia, bólu i innych czynników mogących wpłynąć na decyzję o rezygnacji. Ale nie ze mną te numery. Dopóki któraś noga podaje, jadę.
Dość źle znosiłem nocki. Pierwsza była wilgotna, co nieco było mokre i wychładzało organizm. Druga była sucha, ale za to zimna. Poza standardowymi ubraniami nakładaliśmy wiatrówki przeciwdeszczowe, przynajmniej nie heblowało na zjazdach.
Próbowaliśmy dwa razy się zdrzemnąć. Raz na parkingu dla TIR-ów, raz pod stacją paliw. Na parkingu, jak się tylko ułożyliśmy, to nagle wszyscy kierowcy zaczęli grzać silniki. Na stacji, w tym samym momencie podjechało auto z pasażerami na zakupy i nie raczyli wyłączyć silnika. Tylko Andrzejowi to nie przeszkadzało, cały czas chrapał.
Druga połowa ostatniej nocy to u mnie jeden wielki kryzys, ledwo kręciłem. Ale od Frampola wszystko przeszło jak ręka odjął, złapałem power, który już mnie nie opuścił aż do mety. Niestety, jak na kórnickim MT, tak tutaj ostatnia setka to mocny, dziwnie wiejący wiatr, który niweczył moje wysiłki. Gdyby nie on, przyjechałbym chyba z godzinę wcześniej.
Wpadłem na litewski chyba około 18.05, a start był o 0.05, więc chyba na styk wyrobiłem się w limicie. Nie najgorzej, jak dla takiego trzepaka w tych dystansach, ale prędko takiego dystansu nie powtórzę. A jeśli już, to postaram się lepiej do niego przygotować (i zmienić przede wszystkim rower).
Straciłem dwa kilo, ale dopiero ranna waga powie coś konkretniej.
Miło było zastać Was na Litewskim z tą całą oprawą. Wielkie dzięki! Gratulacje dla uczestników! Dystans słuszny, więc nie ma co się zamartwiać, jak się komuś nie udało. Przeskok z 500 na 700 jest dużo większy, niż te 40% wzrostu ilości przejechanych kilometrów.
Na szczęście u Szefa wydębiłem na jutro home office, więc nie muszę się nigdzie ruszać z rana z domu
. Zobaczymy, co organizm powie z rana.