felek napisał(a):Nie zgodzę się z Tobą. Każdy organizm jest inny, ale pulsometr pozwala nam lepiej poznać własny.A ja się z Tobą nie zgodzę, bo jak masz suche dane bez punktu odniesienia to nie możesz z nich robić użytku i pulsak jest bezużyteczny
Zwirek napisał(a):wpisać dane, które będą "przybliżeniem" naszych rzeczywistych
Zwirek napisał(a):jakieś umiarkowanie dokładne planowanie treninguWszystko to takie rozmyte, przybliżone, umiarkowani dokładne. Jak masz progi określone w tabeli a twój organizm jest nawet minimalnie inny to może się okazać, że masz już inną strefę i wtedy taki trening jest bezużyteczny, a nawet może być szkodliwy. Tak właśnie trenuje większość polskich sportowców: przybliżone, minimalne, umiarkowanie dokładne, jakoś to będzie tralalala. Jak chcesz być profesjonalistą to robisz badania i kupujesz pulsaka, nawet taniego. A jak nie to jeździsz sobie bez pulsometru, podziwiasz widoki, a zaoszczędzoną kasę wydajesz na piwko po przejażdżce (no bo przecież nie trenujesz, więc możesz sobie na nie pozwolić).
Zwirek napisał(a):A mnie np właśnie chodzi o umiarkowane kontrolowanie pulsuDo "umiarkowanego" kontrolowania pulsu nie potrzeba pulsometru.
KermitOZ napisał(a):Jak masz progi określone w tabeli a twój organizm jest nawet minimalnie inny to może się okazać, że masz już inną strefę i wtedy taki trening jest bezużyteczny, a nawet może być szkodliwy.No tak, ale mi ten pulsak jest potrzebny nie na jakieś interwały czy mocne katowanie, a właśnie na to, żeby pilnować w miarę strefy fitness czy jak to się tam nazywa, a ona o ile się nie mylę jest w przedziale 55-70% tętna maksymalnego(którego tak na prawdę na czuja nie potrafię określić, a dzięki pulsakowi chociaż będę mógł ją przybliżyć), a trenując powiedzmy z błędem nawet 10-15% i chcąc się pilnować tej strefy to chyba sobie krzywdy nie wyrządzę, co najwyżej nie osiągne porządanego efektu..
Zwirek napisał(a):żeby pilnować w miarę strefy fitnesŻeby czegoś pilnować musisz najpierw wiedzieć gdzie to coś jest
Zwirek napisał(a):55-70% tętna maksymalnegoŻeby znać swoje tętno max. musisz zrobić badania, tak samo żeby poznać jaki masz zakres dla strefy fitness (nie każdy ma taki sam, bo każdy organizm jest inny).
Zwirek napisał(a):trenując powiedzmy z błędem nawet 10-15% i chcąc się pilnować tej strefy to chyba sobie krzywdy nie wyrządzę, co najwyżej nie osiągne porządanego efektu..to powiedzmy, że będzie ten błąd miał 15-25%. Nigdy nie wiesz. Nawet kilka procent przekroczysz i już lipa. Nie umrzesz od tego, ale skoro nie wiesz czy osiągniesz pożądany efekt to po co sobie głowę zawracać?
Zwirek napisał(a):jak mam oszacować że właśnie jadę w odpowiednim przedziale tętna do tego w którym chcę jeździćNo właśnie Ci mówię: jedyna pewna opcja to zrobić badania i kupić pulsometr. Wszystko inne to walenie kulą w płot.
KermitOZ napisał(a):A jak nie to jeździsz sobie bez pulsometru, podziwiasz widoki, a zaoszczędzoną kasę wydajesz na piwko po przejażdżcePrzyjmując taki sposób myślenia, to licznik jest również zbędnym gadżetem i po co na niego kasę wydawać? Ale chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że licznik motywuje do jazdy (podobnie jest z pulsometrem) :->
felek napisał(a):Dla mnie pulsometr to jest jakieś urozmaicenie podczas jazdyCzyli zabawka.
felek napisał(a):Przyjmując taki sposób myślenia, to licznik jest również zbędnym gadżetemNo nie do końca, bo możesz sobie obliczyć z jaką prędkością musisz cisnąć, żeby pokonać całą trasę i np. zdążyć na obiad czy Modę na sukces. Dodatkowo wiesz ile km przejechałeś i np. kiedy będziesz musiał wymienić napęd.
felek napisał(a):Taki zakup nikomu nie zaszkodzi najwyżej nie pomoże :-PNic ci nie pomoże jak nie będziesz miał badań.