Tym pechowcem ,aby było nie domówień byłem ja niestety.Jechało mi się super wręcz rewelacyjnie nigdy tak dobrze mi się nie jechało,cały czas mijałem aa sam nie byłem mijany przez nikogo. Gdy 7 km przed metą huk i koniec spojrzałem tylko na koło ..... zaczęło mnie mijać sporo osób więc postanowiłem zejść do drogi i iść już piechotką..... gdy mijał końcowy 8 zajechał Pan Policjant który zresztą pozwolił mi zadzwonić do taty który miał po mnie przyjechać lecz potem pomyslalem ze przeciez drogi sa poblokowane więc ruszyłem dalej i na przejściu dojrzałem ekipe z Mazovii z którymi pojechałem po jednego fotografa aa potem podwieźli mnie do restauracji Fregata na obiad, gdy zjadłem pomyslalem ze przynajmniej honorowy finish
no i około godziny 16 dostałem smsa z wynikiem swoim z którego nie jestem zadowolony,ale z tego powodu nie będę płakał
Oby lepiej mi poszło w następnych maratonach,a co do nagrody fair-play to mogę sobie pomarzyć ,bo facet któremu oddałem dętki nie zapamiętał mojego nr. aaa ja jego, bo starałem się potem jak najszybciej ruszyć.