I ja już jestem :-) Nawet i buty już wymyte :lol:
Wielkie podziękowania należą się oczywiście Mariuszowi za organizację. Super miejscówka, bardzo klimatyczne miejsce, a to był dopiero start do dobrej zabawy.
Sobota upłynęła pod znakiem podjazdów i zjazdów, mimo przeciwności losu cieszę się niesamowicie, że udało mi się przejechać całość. Dla takich widoków warto było :!:
W niedzielę trochę władzy dostał Artur. I teraz mogę trochę pokręcić, więc w razie czego proszę wyprowadzić mnie z błędu. Bo najpierw był asfalt, potem piach, potem błoto, kałuża, błoto, błoto, asfalt / szuter, kocie łby, piaskownica, więcej kocich łbów i na koniec asfalt czy pomieszałam kolejność? :mrgreen: Nieważne, Jurek na pewno byłby cały zadowolony, ja jak przystało na dzieciaka najpierw uwaliłam się w kałużach, a potem poszłam bawić się w piachu :-) Nie sposób było się nudzić ;-)
Dla Artura również wielkie dzięki za transport ;-)
I oczywiście dzięki dla wszystkich uczestników wyjazdu za niesamowitą atmosferę :-)
Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.
M. Bułhakow, Mistrz i Małgorzata