KermitOZ napisał(a):Wiara jest jak ptaszek, każdy ma, ale publiczne machanie nim i wsadzanie do ust dzieciom to już przegięcie.
Panie Grzegorzu... To było: wredne, prostackie, żenujące, niegodne człowieka kulturalnego już nie wspominając Prezesa Stowarzyszenia RowerowyLublin.org
Jeśli jest Pan zgorszony pedofilią (zapewne w kontekście bolesnych występków w kościele) to proszę oszczędzić wierzącym i praktykującym wulgarnego przypominania o tym. W tym miejscu bliżej chyba do stylu Palikota.... Wątpię czy zna Pan znaczenie wyrażenia "non possumus" i w jakim
kontekście historii zostało ono wypowiedziane przez pewnego Kardynała.
Czytając wypowiedzi przeciwników inicjatywy mam wątpliwości czy są osobami tolerancyjnymi! W klasycznym ujęciu tego
słowa. To takie typowe, że tzw. "niewierzący" czy "ateiści" reagują dosyć wściekle, gdy im się przypomina, że są raczej "ochrzczonymi niepraktykującymi" i ich odejście od relacji z Bogiem jest wynikiem życiowych decyzji i próby "życia tak jakby Boga nie było". Wracając do tematu i podsumowując:
Wiara, modlitwa, ewangelizacja dla wielu jest dzisiaj stylem życia. Ten chrześcijański life style zachęca, by uczestniczyć z całą rzeczywistością swego życia. Hobby, praca, nauka - Bóg i Kościół- nie wiem czy można oddzielić te sfery. To tak jakby wierzący i praktykujący Jurek stawał się na Forum niewierzącym i niepraktykującym! Taka postawa była by godna politowania. Bo "Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli" (Dz Ap 4,20)
http://www.nonpossumus.pl/ps/Dz/4.php
Całkowicie rozumiem więc potrzebę przeniesienia tego doświadczenia wiary na różne sfery życia. Także rowerowe. Dlatego pięknym jest, gdy były wydarzenia, gdzie była Msza itp. zarówno wierzący jak i niewierzący mogli odnaleźć się w tej rzeczywistości. Przyznam, że znam paru ateistów, którzy chętnie uczestniczą w modlitewnych zebraniach i koncertach ewangelizacyjnych z szacunku dla przekonań swoich przyjaciół z którymi na to poszli, a także z powodu estetycznego - chcą uczestniczyć w czymś fajnym, dobrze przygotowanym i na swój sposób atrakcyjnym.
Zatem:
Duszpasterstwo rowerzystów to szumna nazwa czegoś co już w jakimś wymiarze tworzył ks. Damian i reszta znajomych duchowych. Bez nazwy i organizacji. Jak widzieliśmy wielu zdecydowało się uczestniczyć w propozycjach tych duchownych. Jednak ks. Damiana wysłano na studia za granicę. Nie wspominam, że Pan Jurek wypełnia tę przestrzeń wiary i jak sądzę jest taką osobą z którą wielu chce rozmawiać na te tematy. Rozumiem, że Duszpasterstwo zakłada istnienie pewnych struktur i duszpasterza na czele tej małej Wspólnoty. Ktoś wspomina wyżej, że Kościół/Parafia jest już Wspólnotą więc po co tworzyć inne czy do innych należeć... Parafia to jednak Wspólnota wspólnot. Analogicznie można by było powiedzieć, że wielu lublinian jeździ na rowerze, umawiają się rodzinami, sąsiedzko więc po co tworzyć Stowarzyszenie RL? Co więcej - po co tworzyć kolejne np. Porozumienie Rowerowe?
Proste - w mniejszym gronie znika anonimowość. Nie ma - a przynajmniej być nie powinno - przedmiotowego traktowania a podmiotowe członków grupy.
Wraz z propozycją Pana Jurka płynie szereg pytań o cele takiej wspólnoty, o zasady formacji uczestników (bo raczej nie będzie to tylko jeżdżenie na rowerze i rozmowy o wierze) no i wreszcie o tego kierownika duchowego (jeśli Wspólnota ma istnieć w ramach struktur Kościoła i mieć Jego błogosławieństwo). Zresztą sądzę, że najlepsze inicjatywy w Kościele wynikały z ODDOLNEJ inicjatywy i pragnienia wiernych.